Logo Gmina

News

News zdjęcie id 457

Maja ucieka przed kalectwem - pomóżmy jej zdążyć!

28.09.2017

 

 

 

 

 

Każdy ma swoją historię - niektóre piękne jak baśnie, inne pełne lęku. Nasza historia zaczęła się trzy lata temu, gdy mieliśmy powitać na świecie naszą wyczekaną córeczkę. Jedno badanie, słowa lekarza i w sekundę bajka zmieniła się w koszmar… “Państwa dziecko urodzi się ciężko chore” - te słowa zniszczyły mój świat. To było dokładnie 26 maja, mój pierwszy Dzień Matki. Najstraszniejszy dzień na świecie…

Płacz, histeria, niekończące się wizyty u lekarzy i tylko jedno pytanie - dlaczego to spotkało właśnie nas? Maja to nasza pierwsza, jedyna córeczka. W głowie miałam milion marzeń, wyobrażałam sobie jaka będzie, co będzie lubiła, na co będzie się wściekać, jaki będzie miała kolor oczek, czy będzie do mnie podobna… W jednej chwili to wszystko stało się nieważne. Żaden lekarz nie umiał powiedzieć, co dokładnie dolega mojej córeczce - diagnozy były różne, a każda bolała tak samo mocno.

Wcześniej nie mogłam się doczekać porodu, w tamtej chwili najchętniej zatrzymałabym Majeczkę pod sercem na zawsze. Tylko tam nic jej nie groziło, była blisko mnie, nie cierpiała! Tu, na świecie, nie umiałam jej pomóc. Bezsilność była najgorszym cierpieniem… Czekaliśmy na dzień porodu jak na skazanie, a gdy nastąpił, bałam się jak nigdy wcześniej.

Gdy się urodziła, widziałam ją tylko kilka chwil. Zapamiętałam, że miała ciemne włoski… Zabrali mi ją tak szybko, nie mogłam się nawet przywitać. Nie chciałam myśleć, że to mogłoby być też pożegnanie...

Maja od razu trafiła na stół operacyjny. Trzeba było zoperować przepuklinę i założyć zastawkę do mózgu. Nie zdążyła poczuć, czym jest ciepło maminych ramion, nie mogłam zapewnić jej bezpiecznego schronienia… Zaczęła życie i już trafiła na zimny stół operacyjny. Na szczęście udało się, moja dzielna córeczka wygrała to starcie! Maja miała ogromną wolę życia, swoją energią zadziwiała wszystkich. Po miesiącu mogłyśmy wyjść do domu. Ale to był dopiero początek zmagań.

Kolejne miesiące życia upłynęły pod znakiem szpitali. Moja maleńka córeczka przeszła więcej operacji, niż niejeden dorosły - wszystko po to, by usprawnić jej nóżki, ale także ocalić życie. Ostatnio zepsuła się zastawka. Wymioty, senność, opadające powieki - sądziliśmy, że to zatrucie. Zdążyliśmy do szpitala w ostatniej chwili... Nie chcę myśleć, co by mogło się stać, gdybyśmy dojechali tam za późno...

Spędziliśmy setki godzin pod salami operacyjnymi, przeżyliśmy silny stres i za każdym razem towarzyszyła nam wielka niewiadoma - co będzie dalej? To był straszny okres… Raz za razem ścierałam łezki kapiące na policzki, ze ściśniętym sercem obserwowałam Maję podaczas wielogodzinnej rehabilitacji. Chciałam ją zabrać, uwolnić od tego bólu, ale tłumaczyłam sobie, że to przecież dla jej dobra… Musiałam być silna - za siebie i za Maję.

Chociaż było ciężko, było też pięknie - Maja robiła ogromne postępy. Ciężka praca i wielomiesięczne cierpienie nie poszły na marne! Każdy jej uśmiech wynagradzał całe zło. Córeczka rozwijała się wspaniale i, mimo choroby, zdobywała nowe umiejętności. Ma niedowłady kończyn, ale zaczynała raczkować! Za wszelką cenę chciała pokonać swoją niepełnosprawność - podnosiła się w łóżeczku, walczyła ze wszystkich sił - to dawało nam wiarę w to, że Maja będzie sprawna!

Godziny rehabilitacji sprawiają, że Maja z dnia na dzień pokazuje coś nowego. Dzięki ortezom potrafi samodzielnie stać, poruszać się przy meblach i w balkoniku. Próbuje stawiać pierwsze kroki, chociaż jeszcze niedawno lekarze nie dawali na to szans. Gdy zrobiła pierwszy krok, popłakałam się z radości. Byłam taka dumna! Na złość lekarzom i całemu światu udowadniała każdego dnia, że wcale nie jest gorsza, że jeszcze na wiele ją stać!

Wierzę, że moja córeczka może sama chodzić, nie być skazana na wózek inwalidzki i niepełnosprawność. Już tak dobrze nam szło… Niestety, biodro mojej córeczki jest uszkodzone, musi być jak najszybciej zoperowana. Jeśli nie zdążymy, na ratunek będzie za późno, Maja nigdy nie będzie chodziła… Uszkodzone biodro każdego dnia niszczy się coraz bardziej. Lekarze muszą ustawić je w odpowiedniej pozycji, co sprawi, że córeczce będzie łatwiej się poruszać, będzie mogła nauczyć się samodzielnie chodzić!

Nie mam zdjęć, na których Maja jest smutna. Nie dlatego, że takich nie robię, tylko dlatego, że Maja cały czas się uśmiecha! Mimo swojej choroby rozsadza ją energia, jest małą gadułą, która zaraża wszystkich swoim optymizmem. Traktujemy ją jak zdrowe dziecko, bo córeczka nie chce żadnej taryfy ulgowej. Często wzusza mnie do łez, jak ostatnio, gdy krzyknęła za moimi plecami: “Mamo, biegnę!”. Odwróciłam się i widzę, jak Maja pędzi na czworaka, z wielkim uśmiechem na buzi. Przykro mi, że nie może biegać, bawić się jak inne dzieci... Ale ona zdaje sobie sprawę ze swojej niepełnosprawności. Gdy ktoś ją pyta, dlaczego jeździ na wózku, bez cienia wahania odpowiada: “bo mam chore nóżki”.

Maja jest największym szczęściem, jakie nas spotkało. Kochamy ją z całego serca i chcemy zrobić wszystko, by miała w życiu jak najłatwiej. By mogła chodzić... Jeden jej uśmiech wynagradza nam wszystkie troski i zmartwienia, więc walczymy i będziemy nadal walczyć o nią i dla niej. Sami jednak nie damy rady. Operacja musi odbyć się jak najszybciej, a NFZ każe nam czekać aż 3 lata!

Zwichnięte biodro niszczy się każdego dnia. Bez operacji wyrok będzie tylko jeden - niepełnosprawność, wózek, skazanie na pomoc innych do końca życia. Dostaliśmy termin prywatnej operacji na 6 listopada br. Zabieg może odbyć się bardzo szybko, ale jest warunek - musimy za to zapłacić. Dla nas to suma nie do zdobycia, dlatego, chociaż to bardzo trudne, zdecydowaliśmy się prosić o pomoc. Zrobimy dla Mai wszystko, ale nie jesteśmy w stanie uratować jej od niepełnosprawności. Prosimy, pomóżcie nam zawalczyć o zdrowie córeczki.

LINK : https://www.siepomaga.pl/maja-kowalska

Wójt gminy zaprasza

Wójt Gminy Kiełczygłów

Mariusz Mielczarek

 

Przyjęcia interesantów:

 

Przewodniczący Rady Gminy Kiełczygłów

Dawid Trzcina

 

Przyjęcia interesantów:

Każdy pierwszy poniedziałek miesiąca od godz. 15:00 do godz. 16:00

Urząd Gminy w Kiełczygłowie

ul. Tysiąclecia 25
98-358 Kiełczygłów
tel./fax: 43 842 50 28
e-mail: kielczyglow.gm@hot.pl

 

Adres skrzynki EPUAP:

/f93re05iwb/SkrytkaESP

 

Czas pracy Urzędu:

Poniedziałek - 8:00 - 16:00
Wtorek - Piątek - 7:00 - 15:00

Zobacz również

wersja językowa

Kalendarz

wrzesień 2025
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Ni
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30

Zegar

  • :
  • :
Akceptuję

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.